Czasami, gdy idę ulicą, odnoszę nieodparte
wrażenie,
że ze strony wieżowców biegnie niespokojnie
przekaz do mnie.
Nie zwracam uwagi,
przyspieszam.
Uliczne lampy odgrywają teatr świateł.
Pośrodku ja niezdarnie jednak
tańczę.
Też odgrywam swoją we śnie ułożoną rolę.
Pod maską moja twarz nawet
nie drgnie.
Dobrze czy źle?
Miarą jest ile zobaczysz we mnie
tego.
Wieżowce milkną.
Nie zostawię śladów.
12.12.2015