Prosiłaś mnie tyle razy o wiersz.
Mówiłam Tobie, że napiszę,
gdy poczuję pustkę.
Więc piszę Ci wiersz,
bo czuję pustkę.
Dlatego, że Ciebie już nie ma.
(To) miasto jest jakieś dziwnie samotne
bez Ciebie.
Tak sobie myślę, że teraz
jesteś wreszcie szczęśliwa.
Bo Ciebie trzeba kochać otwarcie, odważnie.
Potrzebujesz być pierwsza
dla kogoś.
Ja nie umiem kochać głośno.
Byłaś dla mnie pierwsza
zawsze.
Stałaś na piedestale w otoczeniu
przedmiotów tak nieistotnych.
Dla mnie ważnych.
Chciałam zawsze być światłem dla Ciebie,
oświetlać Twą drogę, gdy idziesz.
To grzech chcieć zamknąć kogoś w dłoni
i pragnąć, by nigdy nie zniknął.
Ja kocham zawsze cicho,
tak, że nikt nigdy nie wie.
A ja wiem, że Ty pragniesz blasku słońca,
które po trochu będzie Cię spalało.
Ja byłam jak księżyc,
raczyłam blaskiem Twoje policzki nieśmiało.
Teraz tak bardzo czuję brak Ciebie
i to, że już Cię nie ma.
Gdybym była małą kropeczką koło Twego oka…
Delikatnym cieniem na Twojej skroni…
Abyś zawsze wiedziała to,
czego nigdy nie powiedziałam
i nie powiem.
Tak bardzo chciałam napisać
Ci piękny wiersz…
To takie żałosne chcieć być dla kogoś
iskierką,
zależeć od czyjegoś spojrzenia.
(To) miasto jest jakieś dziwnie nieprzyjazne
od kiedy wiesz… Ciebie nie ma…
Patrzę na tłum, który się zlewa.
Wszystkie twarze są takie same.
Nie ma dla mnie innego piękna,
poza tym, bijącym od Ciebie.
Gdybym umiała rzeźbić,
wyrzeźbiłabym Cię ze światła
i dzięki temu nie bałabym się ciemności
już więcej.
Przepraszam, że nie umiałam napisać piękniej,
ale czuję, że blednę,
od kiedy nie ma Cię
w moim mieście…
19.10.2014